poniedziałek, 1 kwietnia 2013

NIE.

Nienawidzę siebie. Nienawidzę mojego ciała. Nienawidzę... Tak bardzo pragnę schudnąć choć 0,1kg. Uwielbiam to uczucie gdy widzę na wadze mniejszą liczbę. Ta satysfakcja, to coś dlaczego naprawdę warto być na diecie. Nic mi nie dostarcza tak cudownych emocji jak właśnie spadanie z wagi... A tymczasem co zrobiłam!? Nawpierdałam się jedzenia ile tylko się dało, nie zważywszy nawet na to, że nie mieściło mi się więcej w brzuchu. Moje oczy chciały jeść, musiałam jeść, czuć cokolwiek w ustach... Taki napad jedzenia. Świąteczny napad jedzenia.
Już wylałam z tego powodu wystarczająco dużo łez. Pora wziąć się w garść. Dziś głodówka. A jutro? A jutro ułożony przeze mnie, ściśle poprzeliczany jadłospis :) 

50 kg - coming soon <3

5 komentarzy:

  1. Po świętach czas się porządnie wziąć za dietę, żeby wróciło to, co przybyło i trzymam mocno kciuki żeby ci się udało.

    http://you-have-to-be-strong.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Co było to minęło. Najważniejsze jest to,ze wzięłaś się w garść. Wszystko się ułoży. Wszystkie przechodzimy ten "świąteczny terror" ;) Życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha :) chyba wszyscy od jutra zaczynają! Ja po prostu nienawidze świąt, człowiek zawsze niepotrzebnie ulegnie. Właściwie to święta nie kręcą się wokół Jezusa tylko w okół jedzenia. Jutro bedzie lepiej, relax bejbe. Chudnij :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytaj bloga :P
    Ale ogolnie to glodowki glodowki i glodowki. Chociaz potem mialam ciag 4 miesieczny.... Dzisiaj postanowilam wrocicc, przytylam 7 kg, ale no coz, trzeba dalej wlczyc :P

    OdpowiedzUsuń
  5. na pewno sobie poradzisz :) ile masz wzrostu ?:>

    dziękuje ci za bardzo miły komentarz i cieszę się że podoba ci się mój blog.


    powodzenia !!! ;*

    OdpowiedzUsuń